piątek, 14 grudnia 2012

San Rafael

Do San Rafael dotarliśmy już o zmroku. Wykończeni drogą, gorącem i głodem (nic nie jedliśmy od śniadania, bo przez wypadek do miasteczka Malargue dotarliśmy w niedzielę o 16. Wszystko było zamknięte). Wzięliśmy więc prysznic i przysiedliśmy się do stołu w ogrodzie, przy którym siedziało z 10 osób. Dostaliśmy do picia mate, dzięki której już  po chwili byliśmy jak nowonarodzeni. Wybiła godzina 23:30 - najlepsza godzina na kolację, hehe. Domowej pizzy prosto z pieca było tyle, że wszyscy najedli się do syta. Nie można nie wspomnieć o towarzyszących nam flaszkach czerwonego wina z Mendozy (San Rafael znajduje się w prowincji Mendoza), które są tu oczywiście 4-5 razy tańsze niż w Polsce.
Czas leniwie płynął a my o dziwo nie byliśmy senni (tego dnia pobiliśmy rekord dniówki - 457 km. Wiedząc ile nas czeka wyjechaliśmy o 9:30 rano).
Koło 2 nad ranem chłopakom zebrało się na granie na gitarze folkloru z regionu. By nie męczyć i nie drażnić sąsiadów przenieśliśmy się więc do parku, gdzie w niesamowicie przyjemnej atmosferze zostaliśmy do wschodu słońca :)))
Nazajutrz albo raczej po 14 jak wstaliśmy, pojechaliśmy nad przepiękne jezioro oddalone od miasta 30 km. Wreszcie nadarzyła się okazja żeby popływać! Wypożyczyliśmy też kanadyjkę na godzinę, by rozruszać nasze dawno nieużywane mięśnie rąk ;)
Wieczorem postanowiliśmy się odwdzięczyć i zrobiliśmy naleśniki z mięsem i warzywami. Nic nie zostało, chyba więc smakowały!:)

Tymczasem jesteśmy już w drodze do Salty. W miarę możliwości internetowych będziemy wrzucać zdjęcia i kolejne relacje z pięknej górskiej trasy, którą wybraliśmy!

3 komentarze:

Michał pisze...

Jak dobrze czytac takie posty. Cos czuje, ze powoli zakochacie sie w Argentynie :)

Unknown pisze...

Uhh chyba się nie zakochamy. Moglibyśmy w zachodniej części ewentualnie jednak wiatr i olbrzymie odległości skutecznie studzą nasze uczucia ;)


Unknown pisze...

Uhh chyba się nie zakochamy. Moglibyśmy w zachodniej części ewentualnie jednak wiatr i olbrzymie odległości skutecznie studzą nasze uczucia ;)