Plan...

09.10.12 lądujemy w Buenos Aires, prawdopodobnie 21.02.13 wracamy z Bogoty...
Do Ameryki Południowej, w związku z możliwościami i okazjami cenowymi planujemy dostać się przez USA, zostawiając sobie przy okazji kilka dni w Nowym Jorku.
Wstępny plan naszej imprezy zakłada pozyskanie motocykla w Argentynie, odwiedzeniu na nim również Boliwii, Peru, Ekwadoru i Kolumbii. Chcemy też zmierzyć się z 6-tysięcznikiem Huayna Potosi oraz zobaczyć jajko stojące na równiku ;)
Dlaczego Ameryka Południowa? A dla czego nie! Jest to wielki, jeszcze nie w pełni zagospodarowany kontynent, gdzie między państwami można się poruszać bez wiz, a wszędzie ludzie mówią mniej lub bardziej zrozumiale po hiszpańsku. Poza tym 16 135 km (tyle wynosi nasze przekombinowane połączenie z Warszawy do Buenos Aires) nie pokonuje się dla 2-tygodniowego urlopu z dziećmi. A więc, jako, że pobraliśmy się i skończyliśmy studia mamy jedną z ostatnich możliwości naszego młodego życia, aby zażyć pełnej wolności, choć ze świadomością, że po powrocie czeka już na nas prawdziwa praca (czyli staż podyplomowy od 01.03.2013!) i 26 dni wolnego rocznie...
Dlaczego motocykle? Naszym zdaniem z powodu odległości i wysokości. Mamy już doświadczenie w wyprawach rowerowych, po 100 km dziennie i więcej podróżowaliśmy po Polsce, Europie, a Rafał też po Wietnamie i Kambodży. Ameryka to jednak wielkie przestrzenie, oraz jeszcze większe Andy, na których najbardziej nam zależy. Chcemy podróżować niezależnie i nie lubimy autobusów. Możemy się mylić, motocykle mogą się okazać utrapieniem i bez sensu (choć z każdym dniem kursu na kat. A fascynujemy się jeszcze bardziej). Znamy grupy osób, które Amerykę Południową poznały na motocyklach i nikt nie żałuje - więc może coś w tym jednak jest? Jak mawiają w medycynie: "trzeba słuchać się bardziej doświadczonych".

Oczywiście wszystko poddamy weryfikacji w trakcie i po powrocie - ale plan planem - musi być.