niedziela, 28 października 2012

650 km za nami!

Szegoly pojawia sie w miare dostepu do internetu, bo na razie jakos specjalnie sie za siecia nie uganiamy ;)
Ogolnie: jest super
Jestesmy w: Talca, ale zaraz stad znikamy
Silniki sie docieraja i wyprzedzanie pod gorke stanowi dla nas coraz mniejszy problem. Bagaze, choc nie wygladaja profesjonalnie, to trzymaja sie mocno. Drogi natomiast sa jak na razie za wyjatkiem miast puste i wyjatkowo dobre, choc mamy juz na koncie 40 km po stromych szutrach!
Najwieksza zaleta: 440 km na 3/4 baku!!!


5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

YBR-ki nie miały być czarne :> ??

Pelikanochomik pisze...

Jest czad :) jakie najblizsze plany wiec??

Unknown pisze...

Na poludnie, do wyspy Chiloe. Potem zadecyduja chilijscy urzednicy: na dokument pozwalajacy na wyjazd z Chile czrka sie 2-3 tygodnie, wiec jesli bedzie na czas w Puerto Montt, to spadamy do Bariloche, a jak trzeba bedzie czekac, to ekslplorujemy Caretera Austral!

Marta pisze...

Nie, nie miały być czarne ;)
Jedziemy na południe do valdivii i puerto mont, tam postaramy się odebrać dowody rejestracyjne trwałe,.bo jeździmy na czasowych a z nimi nie możemy wyjechać z Chile
Pozdrawiamy!

małgo pisze...

Wow!!! czyli 300ny kilometr bezpiecznie minięty bez klątwy rucia!!!
Jak krajobrazy, widoki, ludzie, jedzenie? Gdzie śpicie? jazda męczy?