piątek, 23 listopada 2012

Perito Moreno - dziura, albo fajne miasteczko

Pewni i szczesliwi, ze mamy cieple spanie udalimy sie na zakupy, postanawiajac porzadnie sie najesc i zrobic zapasy. Nasze postanowienie przeroslo jednak oczekiwania - Raul tez wpadl na pomysl nakarmienia nas i podczas przygotowywania obiadu (tego naszego) wladowal do piekarnika blache miesa (na oko 3kg). Do miesa dolozyl 3 male cebule - Bienvienido in Argentina! Siedzielismu wiec do polnocy, meczac obiad, potem drugi obiad, potem deser... W mniej i bardziej sensownych rozmowach wyszlo, ze Raul jest emerytowanym policjantem i byl chyba w okolicy kims nawet waznym - tutaj w naszych glowach zaiskrzyla idea:

wczesniej troche bilismy sie z myslami, bo jak pamietacie, nasze prawa jazdy z Buenos Aires zostaly wydane na 90 dni, czyli czas waznosci pieczatek w paszportach. Moglismy je przedluzyc, po uzyskaniu nowych pieczatek, ale tylko w Buenos (bo to region autonomiczny). Niby do tej pory nikt nas jeszcze nie kontrolowal, ale przy najmniejszej stluczce tracimy ubezpieczenia, nie mowiac juz o innych problemach, bo jak kogos rozjedziemy, to lapowka nie wystarczy... Z drugiej strony jadac do stolicy nadkladamy min. 1800km, i to po nudnej pampie, a my chcemy w Andy!

Ale skoro Raul jest taki fajny, to moze to wykotzystamy?
Municipialidad jest po drugiej stronie ulicy - odpowiada - idziemy o 8!

Perito Moreno ma kilka tys. mieszkancow, ale jest najwiekszym miastem w promieniu 200km, maly budynek miesci wiec wszystkie urzedy pod jednym dachem. Raul zaprowadzil nas do szefa... i po 10 min. dostalismy nowe prawka, wygladajace jak legitymacje szkolne ale wazne do 28.02.2013!(prawa jazdy w postaci plastikowych kart sa wylacznie w Buenos) Sa pieczatki i podpisy, a szefu okazal sie byc w przeszlosci motocyklowym podroznikiem i gorskim przewodnikiem;) Bye bye, Buenos

Odpadla wiec kolejna watpliwosc. Z Raulem zostajemy do jutra, jest cieplo, a nic dziwnego, ze dopadla nas fala przeziebien - tutaj w nocy sa przymrozki, szronu nie ma, bo wilgotnosc powietrza to 30% (jak podaje lokalna stacja TV). Momentalnie wytlumaczylismy wiec sobie, czemu nie wychodzilismy z namiotu przed 9 :)

Wyjazd planujemy wczesnie, bo w Patagonii najgorzej wieje po poludniu. Najblizszy cel - najwieksza poza Antarktyda kolonia pingwinow!

1 komentarz:

Michał pisze...

Nas też właśnie pogoda odwróciła z drogi na południe. Fajnie ze dajecie sie niesc warunkom a nie walicie glowa w mur. Niezle jaja za tym prawkiem, naprawde niezwykle!
Pozdro dla Was, duzo zdrowia. A teraz bedzie juz tylko cieplej :)