Dzień wylotu rozpoczął się wcześnie, bardzo wcześnie, bo już o 5:30.
Rafał o 7 rano miał egzamin na prawo jazdy – lepiej późno, niż wcale chciało by się powiedzieć. ZDANE! Jednak za późno by mogło nam posłużyć w Ameryce Południowej. Za to po powrocie Rafał będzie mógł już spokojnie podróżować po Polsce jednośladem.
U nas jak zawsze wszystko na ostatnią chwilę :)
Wyprowadzka z dotychczasowego miejsca zamieszkania w dzień wyjazdu to zdecydowanie zły pomysł. Poza pakowaniem kartonów musieliśmy także wykupić leki, dodatkowe ubezpieczenie, odebrać dyplomy z uczelni i zdążyć na check-in. Z tym ostatnim mieliśmy najwięcej problemów. Dotarliśmy na lotnisko 5 minut przed zamknięciem odprawy. Szczęśliwie udało nam się zając ostatnie dwa miejsca w samolocie!
Witaj New York! :D
Droga z lotniska – nieco dłuższa niż przeciętnego turysty jadącego z JFK do centrum NY(ominęliśmy turystzczny "podatek") , okazała się prawdziwą próbą. Z nienacka rozpętała się nad nami wielka burza, która przemoczyła nas do suchej nitki! W końcu jednak dotarliśmy do metra i dojechaliśmy do naszego coucha! WOOOOOOOOOOOW! Tego się nie spodziewaliśmy – kolejne trzy dni będziemy mieszkać w samym centrum Manhattanu!
5 komentarzy:
Aaaaaaa!!! Ależ Wam zazdroszczę podróży!! :) czekam na kolejne relacje :) sciskam mocno i serdecznie ze słonecznego Rzymu :*
Margas
wow, za 5 minut pociąg to u mnie tradycja, ale w ostatniej chwili na samolot... chyba na prawdę nie wierzyliście, że polecicie tym lotem:P
Cieszę się, że się udało i całuję moich kochanych Gryszków!
ps. wzieliście dla mnie autograf Dżoany Krupy???
have fun guys and don´t arrive late to airports, you have my experience :p
Moja sąsiadka była w NY tydzień temu i spotkała Arnolda! Może Wam się uda!
Koniecznie zróbcie sobie fote z serii "co jest Niu Jork to jest..."
Prześlij komentarz